Obie te działalności mocno się przeplatały. Poznałem wtedy fantastycznych ludzi, którzy działali zarówno w RMN-ie, jak i w ZHP. Nawzajem uzupełnialiśmy się, tworząc zgraną paczkę młodych ludzi, którzy wymieniali się materiałami z „drugiego obiegu”.
Dużo adrenaliny dostarczały takie akcje, jak malowanie znaków Polski Walczącej czy napisów RMN lub „Solidarność” na obiektach w Gorzowie, np. na Urzędzie Miejskim, SDH-u czy w przejściu podziemnym.
To, czym żyło się 30 lat temu, pozostaje w naszej pamięci, ale jest gdzieś zepchnięte… Gdy zaczynam wspominać dawne dzieje, przypominają się tylko fragmenty jakichś zdarzeń, rozmów, spotkań czy konkretnych sytuacji.