O istnieniu RMN-u dowiedziałem się na pielgrzymce. Poznałem tam Grzesia Sychlę i Jarka Sychlę, a że nigdy nie czułem sympatii do „czerwonych”, to bardzo zainteresował mnie RMN. Na początku, z uwagi na to, że nie byłem znany SB, to jeździłem do Warszawy po książki i różne czasopisma podziemne. Pierwszą moją samodzielną akcją było rozrzucenie ulotek przy kościele na Mieszka I.

Do ciekawych przygód zaliczam wyprawę z Jarkiem Wojewódzkim. Jarek odebrał z drukarni „Szańca”, a ja miałem zanieść na nową skrzynkę do Norberta Żala. Spotkaliśmy się na Staszica. Ledwo zdążyli przekazać mi torbę z gazetami i kartkę z adresem, gdzie miałem je zanieść, a już pojawiła się milicja. Każdy z nas uciekł w inną stronę. Ja schowałem się w piwnicy. Jak się okazało, niestety nie na długo, bo po paru minutach mnie znaleźli. Wprowadzono mnie do „kabaryny” i zawieziono na Obotrycką. W kieszeni miałem adres Norberta. Włożyłem rękę do kieszeni i na oczach milicjantów zjadłem karteczkę. Najpierw zawieziono mnie więc do szpitala na Warszawską. Tam chcieli mi zrobić płukanie żołądka, ale jak powiedziałem lekarzowi, co zjadłem, to odpuścił, stwierdzając, że nie weźmie odpowiedzialności na siebie, gdyby coś się stało oraz stwierdził, że płukanie nic nie da. I tak zaliczyłem pierwsze moje „dołki”[1].

Miło też wspominam wyjazd do Szczecina i Gdańska podczas pielgrzymki Papieża w Polsce w czerwcu 1987 roku. Utkwiła mi szczególnie w pamięci taka scena z Krzyśkiem Sobolewskim, jak milicjant zabrał któremuś z chłopaków kije do transparentu, a Krzychu podszedł do niego i zabrał mu te kije. Krzysiek, wyrywając te kije zapytał milicjanta: Twoje?, po czym wyrwał mu je i uciekł. Milicjant nawet nie zdążył nic powiedzieć, a Krzyska już nie było. Wnieśliśmy transparenty na mszę św. na Zaspie, a po mszy uformowaliśmy pochód z naszymi transparentami. Tysiące osób było za nami.

Jedno jest pewne – tamtego okresu i wspomnień nigdy się nie zapomni. Do dziś je wspominam z rozrzewnieniem. Akcja na daszku pod Arsenałem, przesłuchania, areszt na „dołkach” w miłym towarzystwie po pochodzie 1 Maja 1988: Grzesiu Sychla, Zenek Michałowski i reszta chłopaków… I wiele innych dziś miłych wspomnień.


Zdarzenie to miało miejsce 16 VI 1988. O godz. 20.45 na ul. Marcinkowskiego patrol MO zatrzymał do wylegitymowania znanego im osobiście działacza RMN i WiP Jarosława Wojewódzkiego. Szedł on z innym nieznanym funkcjonariuszom mężczyzną, który miał wypchaną torbę. Wezwani do okazania dokumentów podjęli próbę ucieczki. W wyniku pościgu zatrzymano mężczyznę, którym okazał się Zbigniew Żmijski. W jego torbie znaleziono 483 egz. „Szańca” nr 103, „Misia” nr 41, „Wielkiej Gry” nr 9, „Przeglądu Wiadomości Agencyjnych” nr 19/88 i „Solidarności Walczącej” z czerwca 1988. Kolportera zatrzymano na 48 godzin i dokonano przeszukań w jego domu i pracy, gdzie znaleziono kolejne egzemplarze „Feniksa” nr 168, „Szańca” nr 102 i „Konkretu” nr 4/5. Skierowano przeciwko niemu sprawę na kolegium ds. wykroczeń.