Tradycje rodzinne

Szczególna niechęć do PRL i komuny została mi zaszczepiona w domu rodzinnym. Pamiętam moją babcię i mamę wiecznie czekające na powrót dziadka z Syberii. Dziadek mój, jak wielu Polaków, został zesłany na Syberię i ślad po nim zaginął. Babcia jeszcze długo po wojnie na niego czekała, bo miała nadzieję, że kiedyś wróci. Za zesłanie dziadka nienawidziła „Sowietów”, z którymi kojarzyła władze PRL –u.

Drugą postacią mojego życia, która mnie uświadomiła historycznie, był starszy Pan Marian Jędrys. Pan Marian mieszkał na poddaszu przy ul. Dąbrowskiego 16 i codziennie, mimo zakazu, słuchał Radia „Wolna Europa”. Marian Jędrys prowadził też swoją wojenkę ze służbami bezpieczeństwa, bo wszyscy wiedzieli, że ma maszynę do pisania, której posiadanie było zabronione. Mimo licznych przeszukań SB nigdy jej nie znalazło. To Marian Jędrys podczas naszych spotkań jako pierwszy opowiedział mi o Katyniu , Pakcie Ribbentrop – Mołotow oraz o polskich żołnierzach walczących o wolność w powojennej Polsce (dziś nazywanych Żołnierzami Wyklętymi).

Antykomunistyczne harcerstwo

Do 23 GDH wstąpiłem w 1984 r. Wraz ze mną, za moją namową, wstąpili moi koledzy z podwórka: Andrzej i Mariusz Jastrzębscy. Razem byliśmy w jednym zastępie „Vidmo”, którego zastępowym był Marian Jarmołowicz, a tak naprawdę prowadził zastęp Andrzej Wołyniec ps. „Gucio”. Za panowania „Gucia” przenosiliśmy ulotki. Dostawałem je od Wojtka Dubela, który brał je od swoich ciotek. Natomiast ciotki Wojtka drukowały je w mieszkaniu znajdującym się piętro wyżej.

Kiedyś jadąc na Festiwal Piosenki Harcerskiej do Skwierzyny zabrałem z Wojtkiem Dubelem pokaźną ilość ulotek, która miała być rozrzucona podczas festiwalu. Jadąc pociągiem poprosiliśmy o zgodę na to działanie naszego tajnego drużynowego „Wodza” – Jacka Dudzińskiego. Jacek miał zakaz prowadzenia drużyny harcerskiej wydany przez Hufiec ZHP w Gorzowie Wlkp. za wcześniejszą działalność antykomunistyczną. Oficjalnie dla władz hufca drużynowym był Marian Jarmołowicz. W rzeczywistości drużynę prowadził Jacek. Jacek odebrał nam wszystkie ulotki i zabronił takiej działalności na festiwalu.

W 1986 r. po aresztowaniu Andrzeja Wołyńca za malowanie haseł antykomunistycznych na murach, moja działalność na chwilę ustała. Tylko od czasu do czasu w nocy na murach Osiedla Dolinki wraz z Marianem Jarmołowiczem, czarnym lepikiem trudnym do usunięcia, wypisywaliśmy hasła antykomunistyczne.

RMN – WiP

W 1987 r. poznałem Kazimierza Sokołowskiego, który zaangażował nas tzn. mnie, Małgorzatę Jarmołowicz, Andrzeja i Mariusza Jastrzębskich, Dariusza Obiegło oraz innych harcerzy w działania protestacyjne m.in. przeciwko budowie elektrowni atomowej w Klempiczu i składowisku odpadów radioaktywnych w Międzyrzeczu. Razem z Kazimierzem, w pokoiku na poddaszu w domu mojej babci przy ul. Ogrodowej, drukowaliśmy plakaty i ulotki, które były rozrzucane i rozklejane np. w Gorzowie i Międzyrzeczu.

W niedziele po mszach, z tą samą grupa przyjaciół, rozdawaliśmy ulotki. A w tygodniu wraz z Kazikiem Sokołowskim, Dariuszem Obiegło i Mariuszem Jastrzębskim i innymi kolegami braliśmy udział w manifestacjach. Rozwieszaliśmy plakaty z treściami antykomunistycznymi, graliśmy na gitarach i śpiewaliśmy zakazane wówczas piosenki.

W 1987 r. poznałem podczas meczów w piłkę nożną na boisku przy ul. Głowackiego, rozgrywanych między harcerzami a RMN-owcami Grzegorza Sychlę (ps. ”Ciutek”). Grzegorz zaproponował mi, abym wykonał transparent, który będzie zabrany do Gdańska i rozwieszony podczas mszy odprawianej przez Jana Pawła II. W mieszkaniu przy ul. Dąbrowskiego 14 pod nosem pułkownika SB namalowałem transparent o treści „Solidarność do Gdańska 87”.
W tym samym czasie pracowałem w dekoratorni w WPHW (Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Wewnętrznego) przy ul. Przemysłowej i tam mając dostęp do różnych środków poligraficznych. Wykonywałem wówczas plakaty związane z Klempiczem i inne antykomunistyczne. W środku nocy podawałem je przez okno mojemu koledze Rafałowi Kańdule, bo sam nie mogłem ich przenieść przez portiernię. Kazik Sokołowski i ludzie z RMN, poznawszy moje zdolności plastyczne i manualne, zlecali mi różne prace do wykonania. I tak to trwało do 1989 r.

Wybory

W 1989 r. podczas kampanii wyborczej dostałem zlecenie na wykonanie transparentu. Pamiętam, że transparent malowałem w salce w Białym Kościele i był o treści „Nasi do Sejmu i Senatu”. Odbiorcami mieli być Marek Rusakiewicz, Stefania Hejmanowska i Stanisław Żytkowski. Nocami w czasie kampanii wyborczej rozklejaliśmy plakaty i kolportowaliśmy gazetkę „Feniks”, w której byli opisywani kandydaci „Solidarności” do Sejmu i Senatu.

Przesłanie

Kończąc te wspomnienia nie tylko przypominam o mojej działalności opozycyjnej, ale także chciałbym skierować pewne przesłanie do współczesnej młodzieży. Bo jak napisała Magdalena Łucyna w swojej książce pt. „Powstańcy”: „Wolność nie jest dana raz na zawsze i trzeba o tym pamiętać” – pamiętać być czujnym i pielęgnować wartości również w dzisiejszych oraz przyszłych czasach.